Czasami bywa, że trudno jest prawdzie wyjść na jaw. Zwłaszcza wówczas, gdy są tacy, którzy robią wszystko, aby się jej to nie udało. Musi się dopiero zjawić ktoś, kto stanowczo, z zawziętością, prawdziwie weźmie sprawy w swoje ręce. Z filmu nie wynika, czy sprawiedliwości stało się zadość, czy nie. Nie o to właściwie też do końca chodzi, nie w tym bowiem tkwi sens. Sens tkwi w tym, że są ludzie i ludzie. Tacy, którzy nie zatrzymają się przed niczym w trosce o własny interes i tacy dla których liczy się to, co najważniejsze, czyli drugi człowiek, dla którego chcą się poświęcić.