Jedyne co mnie raziło to miejscami złe ujęcia no i ta scena retrospekcji zabójstwa tej małej, ale reszta świetna szczególnie J.Frycz genialny aktor! Jego postać dała się wciągnąć w bagno i to ją zniszczyło, sam będący w zawiłej relacji z rodziną i kochanką musi sądzić człowieka który ma podobne doświadczenia, ale bardziej przykre konsekwencje. Kto zabił? Myślę, że ktoś wynajęty przez żonę Kutra bo dziwne żeby to ona sama to zrobiła, taka paniusia. W każdym razie Kuter bronił jej do końca swoim milczeniem. Spektakularnego debiutu nie było moim zdaniem, myślę tu o tym młodym co na aplikacje początkowo przyjechał, szczególnie te cedzenie słów takie sztuczne. A nawiasem mówiąc Frycz w tej mokrej włoszce przypominał mi troche Ala Pacino w filmie "Adwokat Diabła".